niedziela, 8 stycznia 2017

Konstanty z Puzyna o reżyserze-partaczu, drzemiącym widzu i jałowym teatrze

Fot. Rycina Gustave'a Doré'a "Micheasz wzywa Żydów
do skruchy" (1866) / Wikimedia Commons   


A działo się to porą skwarną u schyłku czasu. Widząc bierny i niemy tłum, Konstanty usiadł, a gdy kilku przystąpiło do niego, nauczał ich tymi słowami: Powiadam wam, teatr nasz "jest to teatr sterylizowany. Bez bakterii i bez smaku. Na jedno już wychodzi, czy gra Brechta, czy Ionesco, czy Shakespeare'a, czy Gawlika"*.
"Wszyscy przecież o tym mówimy", owszem, "ale między sobą, w rozmowach prywatnych. Pora wreszcie mówić na ten temat głośno i publicznie, jeśli chcemy ruszyć z martwego punktu". Aby to się stało "ktoś musi wziąć na siebie niewdzięczną rolę Andersenowskiego dziecka, które powiedziało, że król jest nagi". Jak pamiętacie, dziecko "mogło to powiedzieć, ponieważ nie należało do dworu". Bo jeśli do reszty teatr smak swój straci, biada wam, biada.

A oni przelękli się na te słowa i pytać go zaczęli, co czynić mają. Odpowiedział im: Zaprawdę powiadam wam, odwieczne nauki dane przodkom zarzuciliście, chociaż jak w kamieniu zapisane było: Niech twoje spektakle będę "agresywne, atakują umysł i wyobraźnię, niech będą w jakiejś mierze nowe". Niech nie wahają się "wypowiedzieć jakieś myśli śmiało, jasno, ostro i do końca". I niech myśl ta "obchodzi tę właśnie publiczność, która się tu zebrała". Niech sceny i widownia zdają się "oddychać tym samym rytmem, myśleć tymi samymi zdaniami". Wy zaś znieśliście każde z tych przykazań choćby i w pracy z bliźnim, którzy myśli waszej bywają powolni. "Coraz rzadziej widujemy autentyczny kontakt z partnerem, jeszcze rzadziej umiejętność słuchania i milczenia na scenie. O scenach zbiorowych lepiej nie wspominać".

Usłyszawszy to, zafrasowali się i włosy ich zrobiły się białe jak runo owiec, które przyszły z nimi. A gdy kolejni z tłumu podchodzić zaczęli do niego, mówił tedy tymi słowy: "Lecz aktor nijaki, bez rzemiosła i bez twarzy, to zaledwie punkt pierwszy wyjałowienia teatru. Rzadko się jakoś biada nad partactwem reżyserów – a szkoda, rozkwita bowiem wcale bujnie". "Ile to hucpy, gonitwy za «pomysłami», które świat zadziwią, sięgania lewą ręką do prawego ucha, ileż «pikasów» analogicznych do tych, które zdobią poczekalnie dworcowe w różnych naszych Koluszkach". Ale zostawmy Koluszki, Łowicze i Kutna, spójrzmy na Łodzie i Warszawy. "Roi się od «awangardyzmów» niefunkcjonalnych i bez sensu [...] Pretensjonalność pleni się jako zielsko w miejsce zwykłej uczciwej roboty".

Słońce było już w zenicie, gdy coraz większy szmer w tłumie się począł bo coraz więcej uszu na Niego kierowało się ku Niemu. Pytać go wtenczas zaczęli co niektórzy, co czynić mają. Odrzekł im: "Znać rzemiosło, to w końcu program minimum", a dobry rzemieślnik wie, "że pręt żelazny można wyginać w sposób, jakiego nie wytrzyma pręt drewniany", takoż "Shakespeare'a można różnie wyginać i nie pęknie, ale Zapolska już tego nie wytrzyma, a Racine narzuca interpretację w sposób prawie niepozostawiający wyboru". A jeśli pytalibyście mnie, gdzie znak, że rzemieślnikami przestaliście być, palcem moim wskazałbym "nieudolność montażu, brak rytmu", bez którego "nie ma przecież spektaklu – jest nudna piła sceniczna, mdłe ciepłe kluski".

Na te słowa z tłumu wystąpił najbieglejszy w mowie i gardłować chciał, ale On wstrzymał go ręką i rzekł: "Otóż to! Profesjonaliści są znużeni, reżyserzy, tak jak aktorzy, coraz częściej pracują na półobrotach. Brak tak zwanego fajeru na scenie zastępują za to w dyskusjach ględzeniem o teatrze intelektualnym. Co drugi to Leibnitz, podziw bierze, co za wyżyny ducha [...] kiedy słyszę, że X to aktor intelektualny, przypuszczam, że to zwykły rezoner. Kiedy słyszę, że Y to reżyser intelektualny, wiem, że spektakle mu się rozłażą". A powiadam wam, gdy dary ducha usychać w was zaczną, dopiero wtedy celnicy i kapłani rękę po was wyciągną, by "biurokratyzacja życia kulturalnego" dopełniła się. Dla wielu z nich, nie dla wszystkich jednak, "miernota jest bowiem wygodna, choćby on sam nawet jej nie cenił. Z miernotą nie ma kłopotów. Nie tworzy dzieł mocnych, ekspresyjnych i celnych, a więc nie wzbudza namiętności".

Wtedy wzburzył się tłum, bo pośród niego wielu było celników i ich krewnych, którzy pod lichymi szatami skrywali togi z nielichych tkanin haftowane, i słysząc Jego mowę podjudzać zaczęli zebranych do krzyku i szyderstwa. On jednak nie zaprzestał, a umocniony duchem swym prawił, a głos jego słyszany był nawet z otaczających plac wzniesień: "Jałowa zaczyna być parodia: przestaje być atakiem, staje się stylem. Cała awangarda jest już tylko modna, jak kiecki Courreges'a. To znaczy: oswojona, bulwarowa, akademicka". Symptomów znużenia w problematyce artystycznej więcej jednak znajdziecie. "3000 PRZEDSTAWIEŃ" Łyskiej śpiewaczki na małej scenie, mówicie? To i 1000 "Szalonych nożyczek" na dużej scenie to dziś powód do fety i życzliwego spojrzenia. "Wszyscy  grają już wszystko, po repertuarze nie poznasz, jaki to teatr, jaki kierunek ataku, czego szuka, co proponuje". Podobnie wszyscy wszędzie reżyserują, na proporce swe "awangardę" wznosząc, a resztę spychając na śmietnik historii. Zaprawdę powiadam wam, "nie ma już akademizmu, nie ma awangardy. A raczej jest tylko akademizm. Bardziej tradycyjny czy bardziej awangardowy – co to za różnica, skoro to tylko niuanse stylistycznie? Pozostaje pogoń za pomysłami formalnymi, starzejącymi się natychmiast, bo powielanymi natychmiast przez dziesiątki kopistów". A mówił Pan do pierwszego z was: funkcjonalnie, synu, funkcjonalnie. "Boże, jak pan staroświecki z pańską funkcjonalnością! My przecież wcale nie chcemy być funkcjonalni, my eksperymentujemy" odpowiecie pewnie. Cały teatr, także zawodowy, ma uczyć się teraz eksperymentowania...

A gdy przerwał, bo zdyszał się nieco, cisza zapanowała przed nim i za nim, aż strapione niewiasty, które znad wielkiej rzeki przybyły, pytać go zaczęły, co niegodnego jest w eksperymencie jakoby awangardowym. Rzekł im na to: "Wielkie awangardy teatralne, te z przełomu wieków i te późniejsze z lat dwudziestych, nie zajmowały się bowiem żadnym eksperymentem. [...] Eksperyment – pisał Witkacy w roku 1938 – zakłada coś, co się robi bez wiary, na próbę, a to w sztuce jest po prostu nieuczciwością, hochsztaplerstwem". Dawne awangardy "walczyły o światopogląd, nie o żadne «środki formalne». Szukały tych środków, ale dla wyrażenia idei, nie dla środków samych". "A nowych idei nie widać".

Ośmielone niewiasty nie zaprzestały jednak pytań, ciekawe, co Jego ducha z drzemki budzi i radością napełnia. Usłyszały wtedy: "Niektóre manifestacje teatru politycznego. Ale prawdziwego. Nie takiego, o jaki lubi nawoływać nasza publicystyka. Ten jest także pozorny, jałowy, martwy: nikogo nie obchodzi prócz recenzentów". "Żywy teatr polityczny powstaje tylko w tych krajach (i w tych momentach), kiedy władza jest dostatecznie stabilna, aby się go nie bać, i zarazem na tyle zależna od opinii publicznej, aby się z nim liczyć".

Gdy zaś wiedzieć chciały, kiedy teatr smak swój odzyska, odparł im: Gdy naprzeciw was siedzieć będzie aktywna i gorąca widownia. "Trzeba jednak mówić do widza w jego języku i mówić rzeczy, które go naprawdę obchodzą, o których chciałby powiedzieć: z ust mi to wyjąłeś! [...] Nasz teatr zawodowy żywą widownię miewa dziś bardzo rzadko. Zbyt rzadko. Ta codzienna jest grzeczna, kulturalna, klaszcze, owszem – ale jak u cioci na imieninach [...] Choć jest to potencjalnie widownia znakomita, lepsza niż na Zachodzie". Ale stanie się to nie dziś, bo dziś "aktorowi też nie chce się wysilać, kiedy wie, że to, w czym gra, niewiele publiczność obchodzi".

Na te słowa tłum wiwatować zaczął, chociaż kilku w nim głowy pospuszczało, bo od kilku lat już Prorokami zostać chcieli i Prawo nowe dla tłumu pisać, a zafrasowali się pomni, że ani aktywna, ani gorąca widownia nie była im dana. I ku domostwom swym poszli, gdzie ku Księgom przygięli karki, póki blasku ognia starczyło. A tłum na placu ogniska rozpalił, miłowaniem swym przejęty i radował się, aż nastał ranek.

* Wszystkie cytaty pochodzą ze szkicu Konstantego Puzyny "O wyjałowieniu teatru", pierwodruk w "Dialogu" nr 7 / 1966.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz