wtorek, 31 stycznia 2017

Z Hertza: Leniwy ruch umysłowy podsyca komiwojażerstwo w kulturze


"Gdyby na przykład zestawić wykaz książek omówionych w ciągu roku przez poważny miesięcznik paryski «La Critique» z wykazem dzieł tłumaczonych z francuskiego, a także i z listą książek, którymi posługują się w swoich dowodzeniach ci, co piszą o literaturze francuskiej w Polsce, okazałoby się, że chyba ani jedna pozycja tych dwóch zestawień ze sobą się nie pokrywa.

Może dzieje się tak dlatego, że piszący o literaturze uważają, iż jedynym miernikiem  nowoczesności są poszczególne fenomeny w literaturze pięknej i że oni, znając doskonale cała, jeśli można tak się wyrazić, «podbudowę» owego życia umysłowego, którego produktem jest ów fenomen, są obowiązani jedynie do zasygnalizowania takiego nowo powstałego dzieła. Dzieło to z kolei ukazuje się drukiem lub na deskach teatru. Następnie  zostaje omówione w recenzjach zawsze niemal jako fenomen, zawsze w oderwaniu od owego ruchu umysłowego, z którego się wyłoniło. I tak powstaje owa waliza komiwojażera, pełna próbek najczęściej bez wartości. To komiwojażerstwo właśnie stało się, dla mnie przynajmniej, cechą współczesną życia literackiego w Polsce. I to komiwojażerstwo właśnie sprowadzam do dawnego i utartego terminu cudzoziemszczyzny. Zjawisko bowiem jest dawne. Pojawiało się zawsze wtedy, kiedy ruch umysłowy toczył się leniwo, kiedy znikało poczucie proporcji między literaturą i życiem, kiedy uważano, że wystarczy przyjąć cudze założenia uniwersalizmu kultury i literatury, zapominając, że ów uniwersalizm powstaje z doświadczeń i wkładu poszczególnych zbiorowości.
     Piszę to wszystko z pewnym lękiem, ponieważ czuję, że już choćby napomykanie, nawet tak jak tu powierzchowne, o tych sprawach, jest pewnego rodzaju nietaktem towarzyskim w salonie, gdzie nie wypada mówić o rzeczach nudnych i poważnych."

 

P. Hertz, Na przykładzie "Nocy listopadowej" [w:] Ład i nieład, PIW 1964

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz