– Zaczynamy piąty sezon „Divy”. Ludzie płaczą, przytulają mnie, mówią: „Panie Kamilu, pan jest taki wartościowy, pan musi dać sobie pomóc”. Już parę razy przerywałem, tłumacząc, że to tylko kreacja – mówi KAMIL MAĆKOWIAK, aktor, który odszedł z Teatru im. Jaracza i założył fundację prowadzącą własny teatr.
Łukasz Kaczyński: – Prawie zawsze wywiady z panem zaczynają się od „Niżyńskiego”, jakby Kamil Maćkowiak nie robił niczego innego. Tymczasem od kilku tygodni słucham płyty z koncertem „Jazz i poezja” z Letniej Akademii Jazzu – do muzyki Komedy deklamował pan wiersze Jerzego S. Sity, pokazując, jak znakomitym instrumentem jest ludzki głos.
Kamil Maćkowiak: – To miłe, co pan mówi, bo mieliśmy tylko jedną próbę i sądziłem, że idziemy z koncertem na zderzenie czołowe. Trafił pan z pytaniem, bo noszę w sobie marzenie o projekcie stricte muzycznym. Ale przez ostatni czas bardzo się zmieniłem. Moją chorobą jako dwudziestoparolatka było robienie rzeczy głównie w marzeniach. Dziś chcę się skupić na planach, wyzwaniach, na tym co jest realne, a realny jest zaczynający się właśnie sezon. To piaty sezon repertuarowego grania teatru mojej fundacji. Planujemy w nim trzy premiery. W kolejnym sezonie, jeśli fundacja przetrwa, chciałbym zrealizować ów projekt muzyczny. O współpracy z Teatrem Muzycznym rozmawiam zresztą z panią dyrektor od dwóch lat, mamy otwartą drogę do wykorzystywania małej sceny, więc myślę, że te quasi-muzyczno-aktorskie przedsięwzięcia są przed nami. [...]
Dalszy ciąg wywiadu można przeczytać w październikowym numerze
"Kalejdoskopu".
Do kupienia w salonikach prasowych i kioskach sieci
Ruch, Kolporter, Garmond-Press, salonach Empik i w recepcji Łódzkiego
Domu Kultury, a także w prenumeracie: https://prenumerata.ruch.com.pl/prenumerata-kalejdoskop-magazyn-kulturalny-lodzi-i-wojewodztwa-lodzkiego